Fragmenty wywiadu opublikowanego w dwumiesięczniku
„O czym lekarze ci nie powiedzą”
( styczeń –luty 2015, rozmawiała Kinga Szafruga).
1.Czy depresja to choroba śmiertelna? Nie mówi się tak o niej, ale statystyki są nieubłagane: 15% chorych na depresję popełnia samobójstwo, a jeszcze więcej podejmuje takie próby…
Depresja, szczególnie nie leczona, albo źle leczona może być chorobą śmiertelną. Statystyki mówiące o 15% śmiertelności są zawyżone gdyż dotyczą tylko pacjentów hospitalizowanych. Jeśli tylko można, depresję należy leczyć w warunkach ambulatoryjnych. Dla ogólnej populacji pacjentów dotkniętych tą chorobą ( osoby przebywające w szpitalu jak i leczeni w poradniach zdrowia psychicznego) śmiertelność wynosi 4-5%. Dotyczy to zgonów z powodu podjętych prób samobójczych.
Należy jednak pamiętać, że depresja zwiększa ryzyko współwystępowania niektórych chorób somatycznych, a w szczególności choroby niedokrwiennej serca, udarów mózgu, cukrzycy typu 2 a także osteoporozy, co również może mieć wpływ na śmiertelność. Problem podejmowania prób samobójczych niekończących się zgonem jest istotnie większy. Stwierdzono, że takich czynów dopuszcza się ok. 20% pacjentów. Na szczęście tylko u ¼ z nich kończy się tragicznie.
2. Skąd się bierze depresja? Mówi się o hipotezie biologicznej (towarzyszy innym chorobom), biochemicznej (powoduje ją niewłaściwy poziom neuroprzekaźników: noradrenaliny i serotoniny), genetycznej (skłonności do depresji) oraz środowiskowej (trudne przeżycia, niepowodzenia itd…)
Depresja jest zespołem objawów o zróżnicowanych przyczynach, patofizjologii i przebiegu klinicznym. Pod uwagę musimy brać predyspozycję genetyczną, gdyż krewni pierwszego stopnia chorego z rozpoznaniem zaburzeń depresyjnych są narażeni na 2–3 razy większe ryzyko takiej samej choroby w porównaniu z populacją ogólną. Częściej ta choroba występuję u bliźniąt.
Kolejnym istotnym czynnikiem jest przedchorobowa osobowość pacjenta – osoby lękowe, neurotyczne chorują częściej. Istotną rolę odgrywają neurochemiczne teorie depresji opisujące zaburzenia równowagi pewnych neuroprzekaźników znajdujących się w mózgu. Np zmiany poziomu serotoniny, noradrenaliny czy dopaminy są odpowiedzialne za wywoływanie objawów depresyjnych.
Depresja może nie tylko indukować występowanie niektórych chorób somatycznych ( o czym była mowa wyżej), ale sama może być też ich następstwem ( np często pojawia się u osób z zaburzeniami hormonalnymi tarczycy, chorobami autoimmunologicznymi czy chorobą niedokrwienną serca).
Do zachorowania na depresję przyczyniają się również określone czynniki psychospołeczne i wydarzenia życiowe czy stresory.
3. Jak się leczy depresję? Czy zawsze dwutorowo: farmaceutykami i psychoterapią?
Zależne to jest od rodzaju objawów, częstości nawrotów a także istnienia czynników poprzedzających nawrót choroby. W depresjach lekkich może wystarczyć psychoterapia. Również w depresjach związanych z czynnikami psychospołecznymi może być to jedyna metoda. Natomiast w przypadkach bardziej zaawansowanych najlepsze jest zastosowanie farmakoterapii w połączeniu z psychoterapią.
4. Często otoczenie próbuje mobilizować chorego, radzi, by wziął się w garść albo np. zamiast myśleć o bezsensie własnego życia, np. zajął się wolontariatem i zaczął pomagać innym… Co powodują takie rady?
Rodzinom moich pacjentów zawsze uświadamiam, jak poważną chorobą jest depresja i jakie są jej konsekwencje. Staram się także, żeby zrozumieli jej przyczyny. Wtedy sami stwierdzają, że rady typu „ weź się w garść” nie są skuteczne. Mobilizacja na siłę nie przynosi efektu. Dla osoby w początkowej fazie choroby ważna jest obecność bliskich, często zrozumienie istoty zaburzenia przez otoczenie jest wystarczające. Kiedy pacjent zaczyna czuć się lepiej można zacząć mobilizować go do spotkań ze znajomymi, do robienia sobie małych przyjemności. Jednak nigdy na siłę.
5. Jakie stereotypy związane ze zjawiskiem depresji, z jej postrzeganiem przez społeczeństwo, uważa Pani za najbardziej szkodliwe?
Niestety cały czas zgłaszają się do mnie osoby, które od wielu miesięcy, a czasami nawet lat czują się inaczej, źle, jednak nie wiedzą, że może to być depresja. Ta choroba jest podstępna i dlatego czasami jest traktowana jako wymówka, lenistwo, chęć obarczenia innych odpowiedzialnością za swoje życie. Niestety takie jej postrzeganie ma bardzo złe konsekwencje: pacjenci zgłaszają się z bardzo nasilonymi objawami, często obecne są już społeczne konsekwencje choroby ( np strata pracy, rozpad rodziny). W niektórych przypadkach sygnałem dla otoczenia, że jest to choroba jest dopiero próba samobójcza. W takich przypadkach leczenie jest trudniejsze, potrzebne są wysokie dawki leków, leczenie może trwać dłużej a niestety czasami pojawia się konieczność umieszczenia pacjenta w szpitalu.
6. Wydaje się, że świadomość na temat tej choroby rośnie, ale wciąż wiele osób boi się przyznać w miejscu pracy czy w gronie znajomych, że się leczy. To jednak stygmatyzuje. Dlaczego?
Z moich obserwacji wynika, że zjawisko stygmatyzacji maleje. Ludzie są bardziej świadomi, w mediach pojawiają się rzetelne informacje o chorobach psychicznych. Wzrasta nasza tolerancja. Obawa przed przyznaniem się do choroby związana jest z brakiem zrozumienia jej istoty i z ocenami. Depresja będąca chorobą psychiczną kojarzy nam się z filmowymi opisami osób chorych czy szpitali psychiatrycznych. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. Ludzie boją się przyznać w obawie o stratę pracy czy złe postrzeganie przez członków rodziny.
7. W jaki sposób możemy sami rozpoznać, że powinniśmy szukać pomocy? Często wśród kryteriów depresji podaje się m.in., że zaniepokoić powinien spadek nastroju utrzymujący się ponad dwa tygodnie albo kłopoty ze snem. Ale przecież wszyscy miewamy lepszy i gorszy nastrój.
W kryteriach diagnostycznych depresji rzeczywiście jest uwzględniony czynnik czasu. Dlatego jestem zdania, że wszystkie niepokojące objawy, które utrzymują się powyżej 2 tygodni powinny być konsultowane z lekarzem specjalistą. Osobie nie mającej nic wspólnego z medycyną trudno jest ocenić gdzie kończy się norma, a gdzie zaczyna patologia. Oczywiście można w sieci znaleźć informacje na temat chorób psychicznych, ich diagnozowania ( np skala Becka – skala przesiewowa do wykrywania depresji), ale trzeba pamiętać, że jest to tylko wstęp do rzetelnej diagnostyki. Doktor Google nie jest dobrym specjalistą
8. Czy z depresji możemy się wyleczyć raz na zawsze czy istnieje duże ryzyko, że choroba powróci?
Depresja endogenna czyli choroba depresyjna może być nawracająca. Dotyczy to ok 30% pacjentów. Jest to wysoki odsetek. Dlatego niezmiernie ważna jest rzetelna diagnoza i prawidłowe leczenie, które istotnie zmniejszają ryzyko nawrotu.
Trzeba jednak pamiętać, że wiele wydarzeń stresowych może wywoływać także reakcje depresyjne – czyli zaburzenia podobne do depresji, ale nie osiągające nasilenia choroby. Jeśli stresor ustąpi – ustępują objawy reakcji depresyjnej.
9. Depresja czasem przybiera maski i wtedy trudniej ją rozpoznać. Jak się zorientować, że dolegliwości somatyczne, np. bóle głowy, mają inne podłoże?
Rzeczywiście, czasem depresja przybiera podstępną postać masek depresyjnych. Może objawiać się jedynie bezsennością lub zaburzeniami odżywiania się lub zespołami bólowymi. W takich przypadkach diagnoza rozpoczyna się oceną stanu somatycznego (czyli fizycznego). Jeśli wykluczymy choroby somatyczne należy zgłosić się do psychiatry.
10. Liczba zachorowań na depresję w krajach wysoko rozwiniętych wzrasta. Jak Pani sądzi, z czego to wynika?
Nie ma rzetelnych badań potwierdzających wyższy wskaźnik chorobowości w krajach rozwiniętych. Stwierdzono np, że chorobowość roczna ( nowe przypadki choroby odnotowane w ciągu roku) w Japonii wynosi 1.2%, na Węgrzech 7%, w USA – 3,9% a w Tajpej – 0,88%. Pozornie liczba zachorowań w krajach rozwiniętych może być wyższa z innych przyczyn: większa świadomość choroby i mniejsza stygmatyzacja, lepsza dostępność opieki medycznej. Pewne czynniki psychospołeczne mogą jednak przyczyniać się do wzrostu liczby zachorowań w krajach rozwiniętych, szczególnie w dużych aglomeracjach miejskich ( np samotność, presja ekonomiczna, negatywne wydarzenia stresowe czy brak wsparcia społecznego.
11. Nie ma Pani wrażenia, że zapanowała swoista „moda na depresję”? Często można usłyszeć w rozmowie, jak ktoś rzuca beztrosko: „mam depresję”, a chodzi o gorszy nastrój. A z drugiej strony, czy nie jest też tak, że niektórzy lekarze zbyt łatwo ją diagnozują albo zbyt pochopnie zapisują leki psychotropowe?
Jest to bardzo poważny problem niosący za sobą istotne konsekwencje. Wynika on z ciągle małej wiedzy na temat choroby, nierzetelnej diagnostyki a także łatwości przepisywania leków przeciwdepresyjnych. Mam wrażenie, że ostatnio mamy tez do czynienia z tzw „ psychiatrią kosmetyczną” – nie jestem chory, ale czuje się trochę gorzej, więc zacznę brać lek psychotropowy. W takiej sytuacji lek rzeczywiście może trochę pomóc, bo np zmniejszy objawy stresu. Jednak konsekwencją tego będzie uczenie się bezradności: „ po co mam rozwiązywać problem, albo zmieniać moje życie, skoro mogę wspomóc się chemią?”. Niestety jest to znak naszych czasów.
12. Kilka miesięcy temu TVP wyemitowała dokument „Mroczna strona antydepresantów”. Występowali w nim ludzie, którzy w początkowej fazie zażywania leków z tej grupy, np. po kilku dniach, dopuścili się zabójstwa. To mniej znane możliwe skutki uboczne, które mogą wystąpić w pierwszym miesiącu zażywania leku, a nikt ich przed tym nie przestrzegał. W ulotkach pisze się natomiast o zwiększonym ryzyku podejmowania prób samobójczych. Dlaczego pierwsze tygodnie są obarczone takim ryzykiem?
Związane to jest z 2 czynnikami: po pierwsze dotyczy to depresji z zahamowaniem (pacjenci są bardzo spowolnieni, z trudnością wykonują proste czynności życiowe). Drugim czynnikiem jest mechanizm działania leku przeciwdepresyjnego. Mianowicie leki te działają stopniowo, dwuetapowo. Najpierw poprawia się napęd (chory ma więcej energii), dopiero po ok 2-3 tyg poprawia się nastrój, ustępują myśli samobójcze. Proszę wyobrazić sobie następującą sytuację: pacjentowi podajemy lek przeciwdepresyjny: odczuwa większą energię, nie jest już tak spowolniony. Natomiast nadal depresyjnie ocenia swoją sytuację, wszystko wydaje się pozbawione sensu, a jedynym rozwiązaniem jest śmierć. Jest to najbardziej newralgiczny moment terapii, gdyż wtedy pacjent ma siłę żeby podjąć próbę samobójczą. W takich momentach może dojść też do tzw samobójstwa rozszerzonego (osoba chora najpierw zabija swoją rodzinę ponieważ chce ich uchronić przed depresyjnie postrzeganą rzeczywistością, a potem zabija siebie). Dlatego w pierwszych tygodniach leczenia może być konieczna hospitalizacja, albo stała opieka kogoś bliskiego.
13. Niektórzy ludzie bronią się przed przyjmowaniem leków psychotropowych, boją się takiej terapii. Jakie stereotypy na temat tej grupy leków panują w naszym społeczeństwie?
Od moich pacjentów najczęściej słyszę o obawach dotyczących zmiany charakteru, że nie będą sobą, że lek pozbawi ich świadomości. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością, ponieważ nie ma leku, który mógłby wniknąć w strukturę naszego charakteru. Leki działają wyłącznie na objawy choroby. Kolejnym zgłaszanym problemem jest wpływ na prowadzenie pojazdów. I ten problem jest bardziej złożony, gdyż niektóre leki mogą rzeczywiście osłabiać, szczególnie na początku leczenia, funkcje psychomotoryczne. Jednak w takim przypadku zawsze bierzemy pod uwagę rodzaj leku, podatność (metabolizm, stosowanie innych leków). 99 % pacjentów prowadzi normalne życie bez ograniczeń. Trzecim najczęściej zgłaszanym problemem jest strach przed uzależnieniem się od leku. Trzeba z całą stanowczością powiedzieć, że leki przeciwdepresyjne nie mają potencjału uzależniającego. Po zakończonej terapii nie występują objawy abstynencyjne.
14. Jaka jest rola otoczenia osoby chorej na depresję?
Bardzo duża. Osoba chora na depresję potrzebuje zrozumienia ( o czym wspominałyśmy wcześniej) i wsparcia. Często wystarczy sama obecność. W niektórych przypadkach dzięki opiece osób bliskich udaje się pacjentowi uniknąć hospitalizacji (np pierwsze tygodnie po zastosowaniu leku u pacjenta deklarującego zamiary sambójcze). Jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt pomocy bliskich – w przypadku osób chorujących nawrotowo ( takich, które przeszły kilka epizodów depresji) to osoby z otoczenia często jako pierwsze zauważają objawy zbliżającej się choroby. Dzięki temu możliwe jest wcześniejsze rozpoczęcie leczenia.